9.09.2013

[TELEWIZJA] Skins


Chciałam przedstawić wam serial, który na początku budził we mnie mieszane uczucia. Pierwszy odcinek zaczynałam oglądać sześć razy, zanim dobrnęłam do końca i zdecydowałam, że chcę obejrzeć następny. Pierwsza myśl, jaka przychodzi do głowy po zetknięciu z tym serialem? Historia głupich, naćpanych dzieciaków, które na okrągło myślą i gadają o seksie. Dla wielu osób zapewne taki obraz pozostanie ostateczną opinią. Ja postanowiłam jednak nie zrażać się i wydać opinię dopiero po obejrzeniu całości.

Trzeba przyznać, że serial wciąga. Jak już zacznie się oglądać, trudno jest skończyć, chociaż na początku nie za bardzo wiedziałam, co jest tego przyczyną. Do tej pory nie jestem tego do końca pewna. Pierwsze, co przychodzi mi na myśl, to realizm. Realizm postaci, świata, emocji i charakterów. Nie jest to kolejny serialik dla nastolatek, który musi mieć szczęśliwe zakończenie, a największym zwrotem akcji jest zerwanie głównej bohaterki z chłopakiem. Ciekawa forma oraz odważna fabuła z pewnością zwracają uwagę widza. Do tego szczerość w pokazywaniu rzeczywistości i bardzo wyrazisty, często wulgarny, ale nie przerysowany do skali karykaturalnej język. 

To wszystko zawdzięczamy być może twórcom: Bryanowi Elsley i Jamiemu Brittain. Zaprosili oni do współpracy młodych ludzi, w wieku bohaterów, którzy pomogli z życia brytyjskich nastolatków wyciągnąć esencję, chociaż może nie tą najlepszą. Powstał bardzo odważny, realistyczny obraz życia młodzieży pochodzącej z różnych sfer. To zarówno ludzie z dobrych domów, jak i z dysfunkcyjnych rodzin, marginesu społecznego. W grupie przyjaciół spotykają się różne osobowości, młodzi ludzie z najróżniejszymi problemami, od nadopiekuńczych rodziców, po niebezpieczne choroby i bezdomność. Jakimś cudem ta mieszanka się sprawdza, zmusza bohaterów do weryfikacji pewnych poglądów, uczy zrozumienia. Różnice łączą bohaterów. 

Co dwa sezony zmienia się obsada serialu. Dzięki temu nie zostajemy zanudzeni tymi samymi historiami i problemami. Poznajemy zupełnie nowe środowisko, chociaż uważni widzowie z pewnością dostrzegą pewne powtarzające się schematy postaci. Sezony nie mają po 20 odcinków, można powiedzieć, że serial zaplanowany jest dość oszczędnie. W dodatku każdy odcinek poświęcony jest innej postaci, której historię w danym momencie poznajemy lepiej. Jest to pewnego rodzaju zaproszenie do domu i najbardziej intymnego życia bohatera, z którym w danym momencie możemy się bardziej identyfikować. Poznajemy jego rodzinę, sposób myślenia, emocje. To jeszcze bardziej przyciąga do serialu. 

Największym zaskoczeniem okazuje się ostatni, siódmy sezon, który podzielony został na trzy dwuodcinkowe części. Są to tak naprawdę trzy filmy, w których widzimy dorastanie, życie młodych, ale już dorosłych bohaterów i wpływ, jaki miały na ich dorosłe życie wcześniejsze wydarzenia. Filmy, bo tak na prawdę nie czuje się już atmosfery serialu, bo można obejrzeć je zupełnie oddzielnie, bo mają otwarcie i zamknięcie fabuły. O ile cały serial wywarł na mnie ogromne wrażenie, o tyle ostatnim sezonem jestem wprost zachwycona. Zawierał cały realizm, fabularną odwagę i przemyślaną kreację bohaterów, czyli wszystko to, co urzekło mnie w poprzednich częściach, a dodatkowo twórcy wykreowali ładne, pełne, dorosłeobrazy świata, których nie powstydziłby się niejeden film dużego ekranu.

Komu polecam serial? Zdecydowanie młodzieży, chociaż tej trochę starszej. Osobom, które potrafią skupić się bardziej na charakterach postaci i ich problemach, niż na bijącym z każdej strony pijaństwie, ćpaniu i seksie. Tym, którzy cenią sobie dobrą kreację bohaterów i ciekawą, odważną, przemyślaną szczegółowo fabułę. Ale również rodzicom nastolatków tych zbuntowanych, z którymi ciężko się porozumieć, ale również tych grzecznych. Nie jest to serial, który należałoby naśladować w codziennym życiu, ale zdecydowanie może on pomóc zrozumieć psychikę młodego człowieka i dostrzec problemy, o których istnieniu nie miało się pojęcia. Twórcy nie starają się dać nam gotowych odpowiedzi i szczęśliwego zakończenia. Dzięki temu zmuszają do zastanowienia się nad wieloma sprawami.

Warto wiedzieć, że serial ten doczekał się amerykańskiej wersji, która została zakończona po pierwszym sezonie, nie zdobywając tak dużej popularności. Planowano również nakręcić film, jednak zdecydowano porzucić ten pomysł, a zamiast pełnometrażowego filmu nakręcić siódmy sezon serialu.

1 komentarz:

  1. Chyba zacznę znów oglądać Skinsów^^
    Recenzja bardzo fajna, spodobało mi się twoje przedstawienie swojego punktu widzenia na ten serial ;D Uff, nareszcie trafiłam na jakiś dobry blog z recenzjami ;)
    Zapraszam do siebie :P

    OdpowiedzUsuń